niedziela, 23 grudnia 2012

8) Roxy

W Gryffindorze, na czwartym roku od kilku dni panowała grobowa atmosfera. Dziewczyny nie odzywały się do chłopaków, chłopaki do dziewczyn. Między sobą nawzajem też dużo rozmów nie było, ponieważ jak tylko znalazł się ktoś odważny i coś powiedział skutkowało to w zboczeniu na konwersację o Lily i Jamesie, co z kolei prowadziło do kłótni. 


Potter dotrzymał obietnicy i zostawił Lilkę w spokoju, ale strasznie się o nią bał. Wiedział że ktoś taki jak Malfoy jest zdolny do wszystkiego. I cokolwiek jej zrobi, na pewno nie będzie to miłe. Sam nie wiedział jak mu się udało przeżyć tydzień szlabanu, sam na sam ze ślizgonem bez trzaśnięcia w niego przynajmniej oszałamiaczem. Oczywiście go nie przeprosił, takie słowo w życiu by mu przez gardło nie przeszło, zwłaszcza w stronę Malfoya. Młody gryfon codziennie czekał w PS aż Evans nie przyjdzie, żeby się upewnić że nic jej nie jest, ale się do niej w ogólnie nie odzywał. Przez pierwszy dzień podobał się jej ten spokój. Na drugi dzień zrobiło się jej trochę nudno. Na trzeci dzień, potwierdziły się słowa Pottera "Jeszcze za mną zatęsknisz". Tęskniła za nim jak cholera, ale się przecież do tego nie przyzna. Jeszcze by ją wyśmiał albo coś...


Od jego krótkiego monologu w WS minął jakiś tydzień. Zaczął się grudzień, a wraz z nim zbliżały się święta. Lily jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa z powrotu do domu, i chyba nie tylko ona. Każda dziewczyna z jej domu i jej klasy nie mogła się doczekać Świąt. Żadna z nich nie mogła już znieść tej ciszy która panowała w dormitorium. 


Roxy wędrowała samotnie korytarzem, rozmyślając o sytuacji miedzy jej przyjaciółmi. Cieszyła się że ma Jay'a ponieważ tylko z nim mogła normalnie porozmawiać. W prawdzie, on jest jedyną osobą z którą mogła porozmawiać; w Gryffindorze nikt nic nie mówił. On ją podtrzymywał na duchu, pocieszał, pomagał z uporaniem ze wszystkim. Postanowiła go odwiedzić. Zmieniła kierunek, do pokoju wspólnego Krukonów i udała się tam w podskokach, z uśmiechem na twarzy. Właśnie mijała ostatni zakręt, gdy za rogiem spostrzegła jakąś parę. Uśmiechnęła się i pomyślała o swoim chłopaku. Po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy. Stała zamurowana, jakby oberwała zaklęciem Drętwota. To był Jay. Jej chłopak stał i obściskiwał się z jakąś lafiryndą... Podeszła do niego spokojnie i uderzyła w twarz z całej siły. 


-Jak mogłeś?- Wykrzyczała po czym zniknęła za korytarzem. Zaczęła biec, a łzy spływały jej po twarzy. Biegła przed siebie, sama nie wiedziała gdzie. W końcu się zmęczyła, usiadła pod ścianą przy portrecie Grubej Damy i zakryła twarz w rękach. Jeszcze długo by tam pewnie siedziała, ale usłyszała jak ktoś wychodzi z Pokoju Wspólnego.


-Co jest McDonald?- usłyszała szyderczy głos Syriusza Blacka i spojrzała na niego z obrzydzeniem- Zapomniałaś hasła czy coś?


-Odczep się Black- powiedziała cicho - Proszę... - próbowała powstrzymać łzy, ale się jej nie udało. Syriusz się zmieszał jak to zobaczył.


-Ooo.... ermm sorry- Zamotał się. Najwyraźniej nie wiedział co ma powiedzieć czy jak się zachować.


-Spoko, a teraz jakbyś mnie zostawił byłabym bardzo wdzięczna - powiedziała łamanym głosem. Syriusz zignorował ją i usiadł obok niej - Głuchy jesteś?- warknęła.


-A powiesz mi co się stało?


-Nie- rzuciła oschle i odwróciła głowę w druga stronę.


-Oj tam oj tam, na pewno nie jest tak źle- powiedział pocieszająco.


- Tak, oczywiście, chłopak który mnie rzekomo "kochał", właśnie mnie zdradził, Nie mam z kim pogadać bo wszyscy są na siebie wielce obrażeni a moje przyjaciółki też ze sobą nie rozmawiają bo wszystko kończy się warknięciem Lily!- wybuchnęła- Tak! Naprawdę cudowny dzień- podsumowała. Następne zdarzenie ją bardzo zdziwiło. Syriusz ją przytulił. Roxy wytrzeszczyła oczy i spojrzała na niego jakby go pierwszy raz w życiu zobaczyła.


-Zawsze ze mną możesz pogadać- dodał po chwili. Roxy nadal była w wielkim szoku więc jedyne co wyszło z jej ust to "HĘĘĘ??????" - No co?- zapytał z uśmiechem.


-Eee... No bo ty... No... Ten... ermm? BLACK?


-Ej to że zazwyczaj jestem wredny nie znaczy że jestem jakimś kretynem bez uczuć- oburzył się Syriusz i zrobił obrażoną minę.


-Nie o to mi chodzi... Tylko wiesz... Nie pamiętam ostatniego razu kiedy byłeś dla mnie miły.


-Ludzie się najwyraźniej mogą zmienić


-Serio? Syriusz Black jest zdolny do zmiany na lepsze?!- zaśmiała się Roxy


-Haha, bardzo śmieszne- Syriusz udawał obrażonego.


-Ojj no przecież żartowałam- powiedziała dziewczyna i lekko go szturchnęła w bok. Obydwoje się zaczęli śmiać. Nie zdawali sobie sprawy z tego że nadal siedzieli przed portretem Grubej Damy, który w tym momencie się otworzył. Wyszła z dziury jakaś paczka ludzi z pierwszej klasy, i popatrzyli sie na nich jak na wariatów, przez co wybuchli jeszcze większym śmiechem. 


-Może jednak wejdziemy do środka?- spytał Syriusz.


-Dobra- zgodziła się Roxy, ale zaraz się zatrzymała- Czy ty nie miałeś gdzieś iść?


-O kurwa zapomniałem o szlabanie!- Wykrzyknął Black i zaczął zbiegać po schodach. Po chwili wrócił i krzyknął krótkie "sorry" w stronę Roxy i pobiegł dalej. Ona się lekko uśmiechnęła i weszła przez dziurę pod portretem. Powiodła swe kroki do dormitorium dziewczyn i zastała tam Lily która siedziała na swoim łóżku. Wyglądała na trochę złą. 


-Co się stało?- zapytała z zaniepokojoną miną. Myślała że chodzi znowu o Pottera i, jak się zaraz okazało, nie myliła się.


-Ehh nie ma o czym gadać- odpowiedziała wymijająco Lily.


-Nie: nie ma o czym gadać, tylko masz mi tu w tym momencie powiedzieć o co chodzi! Ostatnio w ogóle nie rozmawiamy!


-No, ale naprawdę to nic takiego- powiedziała Lily, i sie trochę zmieszała. Roxy mówiła prawdę... Nie pamięta żadnej normalnej rozmowy z przyjaciółkami od czasu kłótni z Potterem.


-Lily, znamy się już cztery lata, widzę kiedy jesteś zła.


-To tylko Potter.


-Znowu? Co on tym razem zrobił?


-Nic takiego... Pamiętasz jak mówił że mnie zostawi w spokoju?


-No, trudno zapomnieć wydarł sie na cała sale, plus to było tylko tydzień temu.


-No tak. Właśnie o to chodzi, że mnie zostawił w spokoju...


-I tobie to teraz przeszkadza?


-Trochę...- powiedziała Lily i spuściła głowę


-Boże dziewczyno, zdecyduj się wreszcie! Raz mówisz że go nienawidzisz, potem że za nim tęsknisz...


-Kobieta zmienną jest!


-Pogadaj z nim... Na pewno się ucieszy i tobie też będzie lżej na sercu.


-No nie wiem.


-Lily... -Roxy popatrzyła na nią znacząco.


-Nie chodzi o to że ja nie chce. Po prostu nie sądzę że Potter będzie chciał teraz ze mną gadać. Ma już nową zabawkę- kiedy to rzekła wyglądała jakby chciała czymś rzucić i zdemolować całą wieże Gryffindoru. Roxy się zaczęła śmiać.


-Aaa więc to o to chodzi!- zawołała.


-O co?


-Zazdrosna jesteś!

5 komentarzy:

  1. Najbardziej z całej notki, podobał mi się Syriusz i scena z Roxi :) No bo ja kocham Syriusza <3

    Może spróbowałabyś zamienić ciężkie przekleństwa z opowiadania, na coś mniej rażącego oczy? Tak, tylko podsuwam Ci pomysł, nie musisz się dostosowywać ;)

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też się ten fragment najbardziej podoba :) a co do przekleństw to nie bedzie ich aż tak dużo... Nie wliczając następnej notki bo tam w jednym momencie co zdanie... No ale na przyszłość postaram się zachować bardziej kulturalny język :D

      Dzięki i wesołych świąt!

      Usuń
  2. Serdecznie zapraszam na 5 rozdział :)
    Kiedy u Ciebie coś wpadnie nowego?

    Pozdrawiam,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio! Jest coraz ciekawiej, czytam dalej! :*

    OdpowiedzUsuń