czwartek, 20 grudnia 2012

4) Rok czwarty czas zacząć

Pierwszy dzień jest zawsze najgorszy... Nie dość że trzeba się przestawić z czasu wakacyjnego na czas szkolny, to jeszcze trzeba się uczyć. Cztery dziewczyny właśnie dzisiaj doznawały tego problemu. Chociaż były bardzo zmęczone podróżą nie mogły zasnąć, ponieważ wszystkie były przyzwyczajone do chodzenia spać po północy.
Pierwsza, jak zwykle, obudziła się Julie. Była już prawie 7, więc uznała że najwyższy czas obudzić dziewczyny. "Zacznę od Lily, będzie najłatwiej" pomyślała i zaczęła budzić rudą.
-Lily...- powiedziała spokojnym głosem.
-Mhmmm.......
-Wstawaj śpiochu- mówiła trochę głośniej.
-Tak tak już wstaję...- wymamrotała ruda i przekręciła się na drugi bok.
-Lily jest już po siódmej a pierwszą mamy McGonagall.
-Oczywiście kochanie- Julie parsknęła śmiechem.
-Lily, to ja Julie! Obudź się wreszcie bo bzdury opowiadasz!- powiedziała Jul ze śmiechem.
Odpowiedziało jej głośne chrapnięcie. Było trudniej niż myślała. Postanowiła użyć bardziej drastycznych metod.
- Lily, Potter tu stoi a ty jesteś w krótkiej piżamie, kołdra ci się zsunęła i bardzo dużo odkrywa.- gdy tylko to powiedziała ruda wstała jak oparzona i zaczęła miotać się po łóżku szukając kołdry. Po chwili zorientowała się że leży na niej a w dormitorium nie ma żadnego chłopaka trochę się uspokoiła, tylko po to żeby po chwili wybuchnąć na Julie, że zrobiła ją w konia, budząc przy tym wszystkie dziewczyny. Gdy tylko wszystkie wygramoliły się z łóżka Roxy pobiegła do łazienki , ale zanim zdążyła wejść Lily złapała ją za rękę i próbowała sama dostać się do środka. Dziewczyny były tak zajęte walką, że nie zauważyły Jessie która wemknęła się i zajęła łazienkę na przynajmniej godzinę. Gdy dziewczyny zorientowały się że łazienka jest zajęta zaczęły się dobijać do drzwi.
-Jess!!! Pośpiesz się!
-No właśnie, też chcemy skorzystać!
-Szybciej! Siedzisz już tam jakieś...- Ruda urwała i przyciszonym głosem zapytała Roxy - Która godzina?
-Jest... 6 po.
-Aha.- Powiedziała Lily- Siedzisz już tam 4 minuty!
-7 po.
-5 minut!!!!- Wszystkie trzy zaczęły się śmiać.
Jak już wszystkie były czyste i pachnące udały się do WS (wielkiej sali) aby coś zjeść. W czasie śniadania McGonagall przeszła przez stół Gryffindoru i rozdała każdemu plan lekcji.
- Wygląda na to że pierwszą lekcje mamy ze Ślizgonami- rzekła Julia jako że na początek miały eliksiry.
- Niestety- powiedziała smutno Rox
- Eee tam eliksiry nie są takie złe- Zaśmiała się Lily i żwawo poszła w stronę lochów a dziewczyny podążyły za nią.
  - Wiecie.... dziwi mnie trochę to że huńćwoki jeszcze nie zrobili żadnego kawału- Lily ledwo to powiedziała a zobaczyła Ślizgonów czerwonych jak cegła ze złości i upokorzenia, ze złoto-czerwonymi włosami i napisem 'Huncwoci Górą!!!' na czole. Wszystkie zaczęły się śmiać a oni zrobili się jeszcze bardziej czerwoni, jeśli to możliwe. - Podoba ci się?- Lily usłyszała cichy szept za uchem.
- Aaa!!!!- wrzasnęła krótko ze strachu, odwróciła się i krzyknęła- POTTER!! Nie strasz mnie tak! Chcesz żebym na zawał umarła?!
- Oczywiście że nie jak byś umarła to bym się nie mógł z tobą umówić- wyszczerzył zęby, a dziewczyny zaśmiały się lekko.
- I tak nie możesz- odwarknęła.
- Czemu?
- Bo nie.
- Ale ja cię przecież kocham!
- A ja ciebie nie!
- Właśnie że nie kochasz tylko jeszcze o tym nie wiesz.
- Nie, nie kocham. Ja cie nienawidzę.
- A dlaczego?
- Bo jesteś napuszonym, zadufanym w sobie baranem.
- A umówisz się ze mną?
- Uuugh! trzymajcie mnie bo mu zaraz krzywdę zrobię!
- Czyli że się umówisz?
- NIEEE!!!!!
Wokół ich zrobiło się małe kółeczko, takie jak to się zawsze robi jak się kłócą a wszyscy się przypatrywali się im z rozbawieniem.
- Ale Liluś...- Potter kontynuował
- Nie mów do mnie Liluś!
- Dobrze kochanie.
- Kochanie tym bardziej!
- Ehh Evans, muszę ci powiedzieć że jesteś bardzo dobrą aktorką.- Lily zrobiła zdziwioną minę jak Potter to powiedział.
-O co ci chodzi?
- Już 3 lata grasz niedostępną, i udajesz że nic do mnie nie czujesz.
- Wiesz co? Masz racje.- teraz on się zdziwił- Nie mogę udawać że nic do ciebie nie czuję.- jego twarz się rozpromieniła a wszyscy dokoła wstrzymali oddech. Lily podeszła do niego, prawie stykali się nosami gdy wykrzyczała mu w twarz - NIENAWIŚĆ TO TEŻ UCZUCIE!!!- Mina mu zrzedła a wszystkie na około dziewczyny westchnęły z ulgą: przecież jak by z nim zaczęła chodzić to one by już nie miały u niego szans.
- Evans, przecież wiesz że mnie kocha....
- DRRRRYYYYYŃŃŃŃŃŃŃŃ- dzwonek! Lily westchnęła z ulgą.
- Chodźcie- powiedziała do Roxy, Julie, i Jessie, dumnie podniosła głowę i przeszła obok Pottera nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
 Gdy dziewczyny dotarły pod klasę od Eliksirów, profesor Slughorn już tam stał i czekał na jego uczniów. Jak zobaczył Evans, uśmiechnął się do niej. Była w końcu jego najlepszą uczennicą. Jak już wszyscy się zebrali pod klasą nauczyciel wpuścił ich do środka. Gryffoni, jak zwykle usiedli z prawej strony klasy na Ślizgoni z lewej.
- Witajcie z powrotem! Mam nadzieje że w tym roku będziecie tak samo produktywni jak w poprzednim - obdarzył Snape'a i Lily uśmiechem- oraz że w tym roku będzie mniej wypadków...- popatrzył znacząco na Huncwotów, którzy siedzieli za dziewczynami. Po krótkiej przemowie powitalnej Slughorn powiedział im co mają robić i zaczął przechadzać się po klasie.
Lily była w swoim żywiole, eliksiry były jej ulubioną lekcją. Mieli uwarzyć eliksir zapomnienia. Lily oczywiście poszło bez większych problemów, ale jej kolegom i koleżankom sprawiało to duże trudności.
Jak już skończyła, Profesor Slughorn sprawdził i dostała 5 punktów, mogła odpocząć. Usiadła więc na ławce i przyglądała się marnym próbom Roxanny, gdy usłyszała ciche chichoty za plecami. Wiedziała już że za chwile COŚ się stanie.
No i stało się. W chwili gdy Snape podnosił rękę żeby przywołać nauczyciela, jego kociołek wybuchł. Ślizgoni zostali opryskani Eliksirem, ale Snape oberwał najbardziej. Nie dość że szczątki kociołka powbijały mu się w skórę i go pokaleczyły, to cały był oblany swoim Eliksirem. Niestety był dobrze zaparzony i Severus zapomniał zdarzania z całego poprzedniego dnia. Nie pamiętał podróży do Hogwartu, więc nie wiedział jak się dostał na lekcje i zaczął majaczyć, ponieważ nie wiedział co się dzieje. Inni Ślizgoni tylko zapomnieli wydarzenia z przed 30 minut lub godziny, więc nie było tak źle, ale Snape wyglądał jakby zaraz miał zemdleć z szoku.
Slughorn na początku nie wiedział co się stało, ale potem szybko powiedział do Lily :
- Lily, ty już skończyłaś warzyć eliksir, byłabyś taka miła i zaprowadziłabyś Severusa do Skrzydła Szpitalnego?
- Tak oczywiście - powiedziała szybko, spojrzała na Pottera i jego bandę jak na zdechłych karaluchów i wyszła ze Snapem. Slughorn jednym machnięciem różdżki sprzątnął eliksir z podłogi i uczniów.
Reszta lekcji minęła w miarę spokojnie.
Po lekcjach dziewczyny poszły do Pokoju Wspólnego rozsiadły się wygodnie na fotelach i zaczęły rozmawiać. Jak zwykle rozmowa stoczyła się na temat Pottera i Evans.
- Wiesz Lily jestem z ciebie dumna że nie zrobiłaś Potterowi awantury o Eliksiry- powiedziała Jess.
- Nie miałam okazji- odburknęła Lily- Możemy o tym nie rozmawiać? Bo mnie to tylko jeszcze bardziej denerwuje...
-Jasne.
-Spoko.
-Dzięki- powiedziała Ruda i się uśmiechnęła. Usłyszała ciche skrzypienie portretu i po chwili zobaczyła czterech roześmianych chłopców wchodzących do pokoju wspólnego- Wiecie co ja już pójdę do dormitorium- powiedziała i pobiegła na lewo po schodach.

2 komentarze: