czwartek, 3 stycznia 2013

11) Dzień przed Świętami - część 2

Nastał niedzielny poranek. Ostatni dzień przed feriami świątecznymi. Z Gryffonów wyjeżdżali tylko Peter i Lily. James, ku zdziwieniu jego przyjaciół, zostawał na święta w zamku. Wszyscy sądzili że będzie je spędzał z matką; w końcu straciła niedawno męża.

Nikt nie wygramolił się z łóżek przed 10 rano... Bo po co? Niedziela, nie ma lekcji, ostatni dzień w szkole! Kiedy Huncwoci wkroczyli do Wielkiej Sali na śniadanie, nauczyciele właśnie ją przystrajali. Hagrid targał za sobą ogromną choinkę, już dziesiątą, profesor Flitwick mamrotał coś pod nosem machając różdżką żeby po chwili drzewko migotało wszystkimi kolorami tęczy, a profesor McGonagall wygładzała śnieżno-białe obrusy na stołach. Inni nauczyciele krzątali się dookoła, wieszając festony ostrokrzewu i jemioły przy ścianach i zdobiąc wszystko co napotkają migocącymi światełkami. Niestety śnieg jeszcze ich nie zaszczycił, więc dyrektor wyczarował sztuczne płatki śniegu które spadały powoli ze sklepienia i znikały kilka calów nad głowami.

Chłopaki spojrzeli na gajowego i poczuli się trochę winni. W tym roku odwiedzili go chyba tylko 2 razy. Postanowili do niego podejść.

-Hej Hagrid!- zaczął wesoło Syriusz. Mężczyzna odwrócił się do nich i wyszczerzył zęby.

-O cześć chłopaki! Dawno żem was nie widział!- powiedział trochę smutno ale uśmiech mu z twarzy nie schodził. Gryffoni popatrzyli po sobie zakłopotani i posłali mu przepraszający uśmiech.

-Nie mieliśmy czasu.

-Strasznie dużo się działo.

-Coraz więcej nam zadają.

-Przepraszamy.

Powiedzieli chłopcy w tym samym czasie i spuścili głowy. Hagrid poklepał Jamesa, bo był najbliżej, lekko po ramieniu. Oczywiście, lekko to pojęcie względne... Chłopak prawie się przewrócił i potem musiał przez długą chwilę rozmasowywać swoje ramię.

-No, nic się, chłopaki nie stało, wim że macie dużo pracy w szkole.

-Będziemy częściej odwiedzać- obiecali.

-No mam nadzieje!- zaśmiał się Hagrid- A co tam u was?

-Wiesz staramy się wymyślić nowy kawał ale wszystko jest takie denne- powiedział Remus.

-Cholibka, wy nadal z tymi kawałami? Jak tak dalej pójdzie to was wywalą z tej szkoły! Tak jak tych co to użyli nietrwałego przylepca na podłogę, jak to ja byłem uczniem- urwał jak zobaczył błysk w ich oczach i uśmiech na twarzach- Mam za długi jęzor... Za długi jęzor!

-Dzięki Hagrid!- rzucili krótko i pobiegli do pokoju wspólnego obmyślić plan całkowicie zapominając o głodzie.

* * *

Gryffonki z czwartego roku siedziały w Wielkiej Sali, która co roku w tym okresie czasu wyglądała przecudnie. Chociaż to był czwarty raz, kiedy dziewczyny miały ten widok, nadal nie mogły wyjść z podziwu. Siedziały więc oglądając każdą najmniejszą dekoracje, zajadając się dyniowymi pasztecikami.

-Hej, Lily, czy ty aby na pewno nie miałaś porozmawiać z Jamesem?-zagadała Jessie. Policzki rudej zalał szkarłatny rumieniec, a ona, z chęcią schowania go, spuściła głowę.

-Noo, miałam- wymamrotała.

-To czemu tego jeszcze nie zrobiłaś? - zapytała Julie podnosząc brwi.

-No właśnie, dzisiaj jest ostatni dzień- Roxy włączyła się do rozmowy.

-Wiem przecież! - żachnęła się Lily i wepchnęła dwa całe paszteciki do buzi, najprawdopodobniej, z intencją uniknięcia odpowiadania na następne pytanie. Przyjaciółki popatrzyły na nią z wielkim rozbawianiem- Noo Fffo? - Wybuchnęły śmiechem.

-Wyglądasz jak młodsza siostra Pettigrew!- powiedziała jedna z bliźniaczek, przez co Lily się zakrztusiła i prawie wypluła całą zawartość buzi na talerz. To z kolei skutkowało przewróconym krzesłem Roxy, która próbowała się czegoś chwycić żeby nie spaść. Niestety złapała miskę z buraczkami, więc spadła razem z nią. Po chwili Roxy tarzała się ze śmiechu po podłodze cała w buraczkach, Julie, Jessie i Lily widząc to rechotały jeszcze bardziej, a wszyscy którzy to widzieli im zawtórowali. Każdy jeszcze przez dobre pół godziny zanosił się śmiechem, choć nie wszyscy wiedzieli dlaczego. W końcu, kiedy się ludzie uspokoili, Gryffonki pobiegły do swojego dormitorium, całą drogę chichotając.

Wpadły do pokoju wspólnego, a ludzie widząc czerwoną Roxy obryzganą ćwikłą, nie wiedzieli czy się śmiać czy płakać. Huncwoci, którzy siedzieli przy kominku i zawzięcie o czymś szeptali, podnieśli głowy i popatrzyli na nie zdziwieni. Wszyscy czterej w tym samym czasie zmarszczyli brwi i otworzyli lekko buzie. Na ten widok, dziewczyny znowu zaczęły zanosić się śmiechem, po czym szybko pobiegły do swojego dormitorium.

Tam, gdy się w końcu uspokoiły, postanowiły zrobić sobie babski wieczór. Oczywiście dopiero wieczorem. Teraz wszystkie musiały się wykąpać bo Roxy oczywiście pobrudziła każdego kogo dotknęła.

* Godzinę później *

Cztery dziewczyny szły przez NIE-pokryte białym puchem błonia, zmierzając w stronę chatki Hagrida. Śniegu w tym roku nie było, więc nie było też tradycyjnej śnieżnej bitwy pożegnalnej, a jako że nie widziały gajowego dość długo, postanowiły go odwiedzić. Zapukały, a gdy Hagrid im otworzył, na jego twarz wpłynął wielki uśmiech.

-O cześć dziewczyny! - powiedział radośnie.

-Hej Hagridzie!

-Wchodźcie, wchodźcie! - Zaprosił ich gestem do środka, a one weszły i usiadły przy małym stoliku.

-Co u ciebie? - zapytała z uśmiechem Lily.

-Nic nowego, odkąd przestało tak padać, ślimaki się wreszcie odczepiły od moich dyni!

-To świetnie!

-No, nareszcie nie muszę cholibka, biegać za jakimś skutecznym środkiem. Herbatki może chcecie?- Zapytał i nie czekając przyniósł pięć kubków, wielkości wiader, i nalał złocistego płynu.

-Dziękuję. - Powiedziały wszystkie w tym samym czasie.

-A jak tam w szkole co? Słyszałem że macie strasznie dużo roboty.

-Taak, trochę tego jest. - rzekła Roxy, nie zupełnie zgodnie z prawdą, a reszta przytaknęła. Przynajmniej nie będą musiały się tłumaczyć czemu go tak długo nie odwiedzały.

-No, nauczyciele chyba powariowali, prawie każdy zadał nam esej na przerwę świąteczną. - powiedziała Jessie.

-To pewnie w ferie dużo wolnego czasu nie będziecie mieli? - zapytał smętnie.

-Och, na pewno znajdzie się czas żeby cię jeszcze odwiedzić!- zawołała Julie, a reszta znowu przytaknęła.

-Ja na pewno nie. - powiedziała Lily.

-A czemu to? Zostawisz biednego gajowego samego w Święta?

-Nie, nie! - zaprzeczyła - Po prostu nie będzie mnie w Hogwarcie.

-Aha! No chyba że! - zaśmiał się Hagrid - A wiesz, tym lepiej dla ciebie. - dodał po chwili.

-Jak to?- zdziwiła się Ruda.

-Ehh, nie chcąco dałem pomysł Huncwotom, na następny kawał - powiedział spuszczając głowę - Cholibka, dobre z nich chłopaki, ale czasami takie głupie!

-Coo!? - zawołała ze zdziwieniem Evans, tak głośno że dziewczyny podskoczyły.

-A co się dziwisz?- zapytała Roxy - Przecież to było wiadome, że coś w końcu przeskrobią! - oświadczyła.

-Zwłaszcza że Potter się teraz nie boi że się na niego obrazisz!- dodała Julie

- A ja już myślałam że zmądrzeli!- na te słowa wszyscy się roześmiali.

-Właśnie, Lily, nadal się dąsasz na Jamesa?- zapytał Hagrid.

-Już nie, ale jak się dowiem, że znowu coś zbroił, przejdę się do niego i mu powiem co o tym myślę!

-To był by przynajmniej jakiś postęp. - rzekła Julie.

-A co? Wy nadal ze sobą nie gadacie?

-Niestety - powiedziały bliźniaczki.

-Ale ja chciałam dzisiaj z nim porozmawiać! Na prawdę! - zaoponowała Lily. - Ale jak oni znowu chcą jakieś durne kawały robić to nie ma co się trudzić!

-Lily, to są Huncwoci... Oni nigdy nie przestaną. - powiedziała Roxy, jakby chciała coś wytłumaczyć.

-No właśnie w tym problem.

-Cholibka, Lily, nie możecie do końca życia się unikać. A James na pewno się nie zmieni tak o, w jeden dzień. Jakby mnie pytać, to nie powinnaś mu każąc się na siłę zmienić, a i tak zrobił już dla ciebie bardzo dużo. Naprawdę dobry z niego chłopak, jakbyś mu dała szansę, byś nie pożałowała. - żadna z dziewczyn nie spodziewała takiej mądrej mowy od Hagrida.

 Posiedziały jeszcze chwilę, po czym Lily powiedziała że ma coś ważnego do załatwienia. Pożegnali się i ruszyły szybko w stronę zamku ponieważ zaczęło się już ściemniać. Po drodze Lily opowiedziała o rozmowie z Syriuszem. Nie omieszkała wspomnieć o jego małym 'flircie', na co Roxy trochę posmutniała, ale nie dała po sobie tego poznać. Dziewczyny jednoznacznie powiedziały że powinna z Jamesem wszystko wytłumaczyć, i to jak najszybciej.

Jak Lily zobaczyła Jamesa siedzącego w fotelu, zatrzymała się na chwilę. On popatrzył na nią i lekko się uśmiechnął, ale ruda zamiast tam podejść, znowu spanikowała i uciekła do dormitorium. Roxy, Julie i Jessie podążyła za nią.

-Lily, czy ty aby na pewno nie miałaś z nim pogadać? - zapytała Roxy.

-No miałam - powiedziała zrezygnowana Lily

-O nie! Mam de ja vu! - krzyknęła Jessie, na co wszystkie się roześmiały.

-No właśnie, rano też miałyśmy taką rozmowę! - powiedziała Julie.

- Ale to nie zmienia faktu że z nim nadal nie pogadałaś!- rzekła Roxy.

-Ojj, no... - zmieszała się ruda.

-Marsz na dół! - zawołała McDonald.

-Ale...

-Żadnego ale!

-I co mu powiem!? - zapytała Evans z wyrzutem.

-No... - teraz to Rox się zmieszała.

-Że mu wybaczasz!

-I że też go przepraszasz.

-I że chcesz żebyście byli przyjaciółmi.

-I że jesteś szczęśliwa że znalazł sobie dziewczynę i jest z nią szczęśliwy.

-Ale że jesteś zazdrosna!

-I go kochasz!

-I w ogóle!

Lily siedziała i patrzyła na tę wymianę zdań z rozbawieniem.

-Skończyłyście? zapytała po chwili. Trzy dziewczyny popatrzyły po sobie i zgodnie powiedziały:

-Nie! - Lily westchnęła zrezygnowana i rzuciła się na swoje łóżko zakrywając głowę poduszką.

-Możesz mu jeszcze powiedzieć że strasznie za nim tęsknisz -zaczęła Roxy.

-I że nie potrafisz bez niego żyć- Jess.


-I że chcesz być matką jego dzieci!!

-I że chciałabyś... - nie było dane jej dokończyć bo dostała poduszką w głowę. Już chciała jej oddać, ale Roxy ją zatrzymała.

-Nie! Ona tylko na to czeka, żebyśmy zaczęły bitwę na poduszki, i zapomniały o całej sprawie - krzyknęła szybko a Lily zaklęła cicho pod nosem - To samo zrobiła rano! Pamiętacie? - Dziewczyny uśmiechnęły się, ale po chwili spoważniały.

-Gadaj, czemu jeszcze z nim nie porozmawiałaś? - zapytała Jess.

-Ehhh. Nie wiem. Nie mam odwagi. - powiedziała Lily cicho. Dziewczyny spojrzały na nią i ją przytuliły.

-Ale wiesz że w końcu będziesz musiała.

-Wiem. - powiedziała smętnie. Siedziały przez chwilę w ciszy, po czym Lily wykrzyknęła z wielkim uśmiechem:

-Napiszę do niego list!

-Lilka! Tak nie można! - Oburzyła się Roxy.

-Niby czemu? - zdziwiła się ruda.

-Bo sobie pomyśli że się go boisz. - powiedziała Jessie.

-No i będzie miał rację! - Lily wstała i złapała kartkę i pióro.

* * *

Huncwoci siedzieli zadowoleni z siebie w dormitorium. Mieli już cały plan obmyślony, nawet zaklęcie znaleźli. Wiedzieli kiedy, jak, gdzie i, co najważniejsze, co zrobić żeby ich nie przyłapali.

Siedzieli i gadali o Jamesie i Lily, o Quidditchu, o szkole i o nowych kawałach jakie mogą zrobić, gdy przez usłyszeli głośnie pukanie do okna. Obrócili głowę i zobaczyli małą czarno-szarą sówkę. Wpuścili ją do środka, a ona podleciała do Jamesa i upuściła list na jego kolana, po czym wyleciała.

-Od kogo to? - zapytał Remus.

-Od... Lily - powiedział James bardzo zdziwionym głosem. Chłopaki wytrzeszczyli oczy.

-Czytaj! - krzyknął Black.

-Co pisze? -zapytał Pettigrew.

-Nie powiem! - oburzył się James - to moja prywatna korespondencja! - chłopaki zaczęli się śmiać, a Potter to wykorzystał i zamknął się w łazience. Przy lamentowaniu przyjaciół zaczął czytać, a każdym słowem jego uśmiech się powiększał.
Hej Potter James

Wiem, że to dziwne że piszę do ciebie, gdy mogę po prostu pójść i pogadać, ale nie wiedziałabym od czego zacząć. A w ten sposób nie patrzysz na mnie i mnie nie stresujesz i mogę swobodnie napisać co chcę. Zacznę od początku.

Przepraszam. Przepraszam za te wszystkie obelgi które wypowiedziałam w twoim kierunku (choć na niektóre zasługiwałeś).

I wybaczam ci, cokolwiek zrobiłeś, bo już nawet nie pamiętam. Głupie, że nie odzywamy się od paru mięsięcy do siebie, nie wiedząc nawet dlaczego.

Chciałabym żeby znowu było jak dawniej... No może mniej denerwowania z twojej strony. Mam nadzieje, że jak wrócę z ferii, będziemy mogli normalnie porozmawiać i wszystko wytłumaczyć.

I jak mam już być szczera strasznie mi brakuje twojego ciągłego dręczenia. Tak jakoś nudno się zrobiło.

A jak już jestem na temacie nudy... Słyszałam od poufnego źródła, że zamierzacie znowu odwinąć jakiś kawał! Jak się dowiem, że coś zbroiliście, ten list nie będzie już ważny po świętach!

Lily.

P.S. Wesołych Świąt!

3 komentarze:

  1. Rozdział u mnie - zapraszam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na szósty rozdział na :
    www.lileyna-durand.blogspot.com
    :)

    Widzę, że dawno mnie tu nie było, a wstawiłaś rozdział dawno temu :) Notka jak zwykle bardzo fajna, lubię jak piszesz. List od Lily rzeczowy i dobrze napisany! No i był Syriusz ^^

    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa, jaki uśmiech na mej twarzy zagościł przy tym liście :D
    Jakaż ja dumna z tej Lilki :'D

    OdpowiedzUsuń